Szanowni Czytelnicy,
jako początek mojej przygody z blogiem chciałbym
zaprezentować Wam pojazd, który pierwszy przychodzi mi na myśl podczas
rozmyślania o samochodach moich marzeń.
Jego główną zaletą, która przyciąga moją uwagę jest jego
charakter wilka w owczej skórze. Bo czy oglądając zdjęcia/filmy z Omega Lotus
(bo o niej mowa) każdy zauważy szczegóły jego budowy zdradzające wersję
budowaną przez Lotusa. Ilu z niedoświadczonych fanów motoryzacji przewinie
zdjęcie z komentarzem: "następna przerdzewiała taxówka ze
spoilerami"?! Że nie wspomnę o ewentualnym spotkaniu na drodze z młodym
(chodź niekoniecznie) gniewnym w BMW 316i labo Focusie TDCi.
![]() |
Fot. daveoflogic flickr.com/photos/daveoflogic |
A tu niespodzianka. Wzięta na warsztat przez konstruktorów
Lotusa Omega 3000 była w latach 90'tych prawdziwym rarytasem (którym pozostaje
do dzisiaj) i ścigantem na miarę M5 czy E500 (od którego była tańsza).
Zawieszenie od Lotusa + dedykowane opony Goodyear
gwarantowały doskonałe trzymanie drogi, rozwiercony silnik 3.0 24V do 3.6 litra
z dwiema turbinami Garrett AiResearch osiągał 377KM co już zapowiada dobra
zabawę. Maksymalny moment obrotowy to 568 Nm dopełnia dzieła zniszczenia.
![]() |
Fot. exfordy flickr.com/photos/exford |
Układ napędowy był tak wysilony, że musiano zastosować
skrzynię biegów z Corvette ZR1.
Po szczegółowe dane zainteresowanych zapraszam na stronę
Wiki: Lotus Omega
Z ciekawostek można dodać, iż Omega była produkowana tylko w
jednym kolorze, tzw. Imperial Greek, który każdemu rasowemu mężczyźnie
przypomina kolor czarny, a swoje drugie ja odkrywa po spoglądaniu pod różnymi
kątami.
![]() |
Fot. daveoflogic flickr.com/photos/daveoflogic |
Drugą ciekawostką jest fakt, iż pojazd uznawany jest jako
model Lotusa i każda sztuka ma swój numer.
Niestety, jak większość tego typu modeli, tworzonych i
akceptowanych przez pasjonatów - bez zwracania uwagi na rentowność i koszty - i
produkcja Lotusa Carltona (nazwa wersji angielskiej) nie potrwała długo. Pojazd
wyszedł z fabryki w liczbie 950 szt. produkowanych w latach 90-92.
Dzisiaj większość zachowanych egzemplarzy jest w posiadaniu
pasjonatów z Rosji i Skandynawii, a okazjonalne ogłoszenia o sprzedaży opiewają
na kwoty 40 tyś euro wzwyż.
Na zakończenie krótki filmik przedstawiający do czego nie
powinno się używać klasycznego wozu o dużej mocy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz