Szanowni i cierpliwi moi
czytelnicy. Dzisiejszy temat z innej beczki i pierwszy taki na moim blogu (może
nie ostatni), niemniej nie mogłem go nie napisać.
Jak zapewne wiecie, od
prawie roku mieszkamy na terytorium UK - gdzie pracuje. Naturalna kolejnością
rzeczy jest nabycie “zepsutego” auta RHD (kierownica po prawej jakby ktoś nie złapał).
W związku z tym naszła
mnie pewna refleksja która niby jest oczywista, ale Polacy zdają się o niej
nie wiedzieć. Chodzi o oszukiwanie przy sprzedaży pojazdów (auto, skuter, motor
– cokolwiek, co jeździ a przynajmniej powinno).
Od wielu lat utarło się w
Polsce powiedzenie, ze “na zachodzie” ludzie są bogaci to regularnie - najlepiej co roku - kupują nowy woź (nowy-nowy, a
nie nowy-inny). W związku z tym stary sprzedają - wiadomo że tanio, aby szybko pozbyć
się “problemu”. Domniemam, że jest to bzdura wymyślona na potrzeby “jeleni”
przez pierwszych “nowo ustrojowych” cwaniaczkow-handlarzykow, aby wyjaśnić o
wiele niższe ceny swoich igiełek.
A jest to moi
kochani - g**no prawda, gdyż:
- 80% ludzi nie jest bogatych (o ile nie więcej) tylko zarabiają normalnie, i z uwagi na patologiczna sytuacje PL nam WYDAJA się bogaci.
- Ludzie dbają o swoje pieniądze, a co za tym idzie nikt normalny nie sprzeda naprawdę dobrego auta za półdarmo tylko dlatego, ze kolor się znudził (wiadomo, jak wszędzie zdarzają się wyjątki).
- Handlarz sprzedaje swoje auta ZAROBKOWO, dlatego oczywistym jest fakt, ze są droższe niż sprzedawane prywatnie - gwarancja, renoma firmy, plac itp. kosztują
- 80% ludzi nie jest bogatych (o ile nie więcej) tylko zarabiają normalnie, i z uwagi na patologiczna sytuacje PL nam WYDAJA się bogaci.
- Ludzie dbają o swoje pieniądze, a co za tym idzie nikt normalny nie sprzeda naprawdę dobrego auta za półdarmo tylko dlatego, ze kolor się znudził (wiadomo, jak wszędzie zdarzają się wyjątki).
- Handlarz sprzedaje swoje auta ZAROBKOWO, dlatego oczywistym jest fakt, ze są droższe niż sprzedawane prywatnie - gwarancja, renoma firmy, plac itp. kosztują
Ale co to ma do UK?
Ano to, ze Anglicy tak
samo oszukują jak Polacy (i zapewne Niemcy, Francuzi itp. itd.). Próbują ukryć
wady i sprzedawać złomy w cenie
normalnego auta. Różnica jest taka, że nie zadają sobie w tej materii tyle
trudu, dlatego łatwiej rozgryźć przeciętnego “ściemniacza”. Pomimo domniemanego
bogactwa potrafią cwaniakować dla £300 co zgodnie z założeniem nie ma prawa mieć
miejsca – a ma.
Idąc dalej. Moja praca w
UK polega min. na przeglądaniu setek ogłoszeń o sprzedaży samochodów dziennie.
Tendencja szczególnie wśród starych jest taka, iż im drożej tym większy
przebieg (oczywiście do pewnego pułapu) – świadczy to tylko o tym, co kryje
takie ogłoszenie miedzy wierszami. Ale nikt nie pisze tego wprost zapewne licząc
na naiwność kupującego.
Różnica względem rynku PL skoro z tej perspektywy piszę polega na tym, że dokładając do ceny 10-15% kupujesz pojazd w firmie - autohandlu gdzie wszystko jest jasne i klarowne. W razie “przekrętu” sprawa traktowana jest poważnie, zarówno przez sprzedawcę który ryzykuje swoja reputacje, jak i ewentualnie powiadomione służby.
Co z tego wynika: nie ma czegoś
takiego jak okazja (poza wspomnianymi wyżej wyjątkami) cenowa. Okazja jest
wtedy, kiedy woź jest dobry i zadbany pomimo wieku i przejechanych kilometrów. A handlarz który oferuje (jego zdaniem) pełnowartościowy
towar za 80% ceny z rynku poza Polską (bo rynek w Ojczyźnie Mickiewicza kieruje się trochę innymi zasadami niż ekonomii) jest oszustem, i zgodnie z zasada “kłamca
zawsze pozostanie kłamcą” nie należy wchodzić z nim w ŻADNE układy.
Im szybciej moi drodzy Rodacy się do tego przyzwyczaimy, tym szybciej przestaniemy być złomowiskiem Europy.
Im szybciej moi drodzy Rodacy się do tego przyzwyczaimy, tym szybciej przestaniemy być złomowiskiem Europy.
Ładny lakier i "nowa buda po fejslifcie (albo innej zmianie modelu w tym samym roku)", naprawdę nie dodaje prestiżu jak trzeba je pchać
albo rozpadnie się przy kolizji z królikiem.
A ogłoszenie było takie ładne i miało być tak pięknie…
No tak, naciągacze są wszędzie... i jelenie też. Różnica jest jednak w tym, że w PL jest społeczne przyzwolenie na to, aby handlarzyna - oszust, który przekręcił licznik z 400 tys na 180 tys nie ponosi żadnych konsekwencji, bo - jak ostatnio przeczytałem w pewnym artykule - "prokuratura nie była w stanie udowodnić, kto tak naprawdę przekręcił licznik".
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Jest to problem nie tylko w tej dziedzinie życia - społeczeństwo manipulowane od lat nie jest nauczone prawidłowych reakcji na nieprawidłowe zachowania (taki zresztą był cel manipulantów).
Usuń